sobota, 8 lipca 2017

Dzień 4 - Santiliana del Mar - Cobreces

Dzisiejszy dzien zaczynalismy kilka razy. Pierwszy raz gdy po raz pierwszy zadzwonił budzik.  Nikt go nie wylączył. Potem zadzwonił drugi raz. Tez nikt go nie wylączyl. Sytuacja powtorzyla sie jeszcze z jakies 8 razy. Budzik byl Grzeska ;)





Etap ktory przeszlismy byl krótki i malowniczy. Po drodze mielismy spotkania z końmi, krowami, lamami i jaszczurkami.



Szliśmy we mgle, deszczu, słońcu, raz w górę, a raz w dół.. a potem znow w górę, a potem w góre..  jak za górà była następna góra,  tak podobnie za zakrętem był kolejny...


Az tu nagle, za takim jednym z ladniejszych ukazał się naszym oczom, całkiem niepostrzeżenie ...ocean. Ponieważ zrobiliśmy dzis brak koedukacji na szlaku, szlismy dwojkami - Grzesiek z Marcinem i Justyna z Marta. Chlopaki minęli ten widok o tak o bo niestety była wtedy mgła. Dziewczyny natomiast na stworzonej do tego ławce - przysiadły i na dobre (jakas godzinę) przepadły. 





Refleksja miala tytuł 'znad ocenaów do mnie wołaj'...

Duchu prowadź mnie, gdzie wiara nie ma granic
Daj mi chodzic nad wodami, gdziekolwiek mnie prowadzisz
Weź mnie glębiej, niż pójść mogą moje stopy
Moja wiara się umocni
W Twej obecności

W Cobreces dzięki życzliwości Cystersów Grzesiek odprawił dla nas Msze Świetą, gdzie posilismy ducha.




W trakcie drogi, z samego rana, kiedy ledwie uszlismy jakies 2 km. dziewczyny stwierdzily, ze maja  dosc. Zatrzymaly sie zatem, o niczym nie informujac Marcina i Grzeska, ktorzy czekali na nie za zakretem. Potem napisaly chlopakom smsa,  ze sa w cafeterii i poki co, tam wlasnie zostaja.

Wczoraj pisalismy o jedzeniu, dzis tez o nim napiszemy!
 A wiec, kiedy poszlismy na obiad, dostalismy menu del dija i przyszlo nam wybierac, co chcemy zjesc, Marcin sluchajac, co wybieraja dziewczyny, zamowil to samo, po czym byl bardzo zdziwiony kiedy dostal 5 malych rybek na stercie zieleniny. Dobrze, ze Grzesiek zamowil paciaje ze skorupiaka w brei z ziemniaka, to sie zamienili. Marcin byl szczesliwy, bo przynajmniej nie musial gryzc. Jedzenie ogolnie bylo lepsze niz wczoraj, chociaz eskalopki okazaly sie ryba.

Jestesmy ze soba juz 3 dni. W porownaniu z caloscia, to niezbyt wiele, ale juz pojawily sie pierwsze zgrzyty.
 Otoz dzisiaj zwarcie poszlo na lini "nie ma glupich pytan, sa tylko glupie odpowiedzi" nie zdradzajac kto co i jak,(bo i po co) zostalo skierowane  nastepujace pytanie "jak to z tym Jakubem bylo i w ogole dlaczego Bog to poparl?" (Jesli ktos nie czai o co chodzi, niech sobie przeczyta dzisiejsze czytanie.)
Domyslcie sie do kogo moglo zostac skierowane to pytanie ;-) (HMMMM)
W kazdym razie odpowiedz nie byla satysfakcjonujaca, o ile mozna w ogole uznac, ze byla jakakolwiek. Pojawilo sie duzo emocji, ktore z pewnoscia mozna okreslic jako trudne dla obu stron.
 Camino, to czas poznawania siebie nawzajem i siebie samych. Ta sytuacja moze byc pouczajaca dla obydwu stron (jesli tylko obydwie strony zechca wyciagnac z niej wnioski i lepiej siebie zrozumiec)
W albergue jest nas calkiem sporo, mamy tu spiewakow,  ktorzy skutecznie nie pozwalaja nam spac, Marcin i Justyna uzywaja zatyczek do uszu Marta ich nie lubi, a Grzesiek... nie umie ich zakladac ;)
Jutro Niedziela, sklepy zamkniete(i ludzie ciagle tu zyja i maja  sie dobrze, nie robiac zakupow.

4 komentarze:

  1. Przeszliśmy, ponieważ nie było nic widać, a nie że podobno nie było nic widać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej kochani, jestesmy z Wami, trzymajcie sie razem. wlasnie wypilismy troche scotch dla Was. 18 years old Jameson. oh moze ciut za duzo. dziekujemy za kazdy moment i prosze piszecie codziennie. z checia bym poniosla Wasz plecak. kazde pytanie i odpowiedz jest wazna. Tak naprawde Pan Bog jest WSZYSTKIM, kazda odpowiedzia - ON nas prowadzi. mamy rozne dni ale coz by byl kazdy dzien bez NIEGO?. Laczymy sie z Wami, w waszym trudzie przesylam kupe sil i modlitwy i prosze bardzo o modlitwe dla mojej rodziny i dziekuje. idzcie z Bogiem

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest odowiedź mężczyzny! Trzymaj się brachu.

    OdpowiedzUsuń