środa, 12 lipca 2017

Dzień 8 - Oviedo :)


Dzisiaj się wyspalismy, z racji tego co napisaliśmy wcześniej, że jesteśmy burzujami, skorzystaliśmy z tego przywileju i wstaliśmy o 6.


W związku z tym, że chcieliśmy odwiedzić Oviedo, a nie wystarczyłoby nam na to czasu( Oviedo jest na innej trasie), pojechaliśmy tu pociągiem ( ból nóg odgrywał tu też swoją rolę)




Cieszymy się że możemy tu być.
Kto idzie do Santiago(św. Jakuba) a omija Zbawiciela (kosciol) ten odwiedza sługę, a omija Pana.



Udało się nam dogadać po angielsku (co wcale nie jest tu takie oczywiste) i Grzesiek mógł odprawić Msze Świetą w katedrze.



 Byliśmy tez na tyle wczesnie, że nocleg w albergue tym razem nie był problemem.
Wszyscy jesteśmy zachwyceni Katedrą, całym jej bogactwem jakie ma w swojej w prostocie. Mało kto wie, że znajdują się tu wyjątkowe relikwie. Jest tu tzw. Sudarion z Oviedo- kawałek płutna, który założono Jezusowi na głowę po Jego śmierci, przed złożeniem do grobu.



W naszych myślach jest temat cudu Zmartwychwstania i tego jak chusty powstają, jak się je bada, która chusta skąd pochodzi... Chociaż czytamy wiele, słuchamy wywiadów, to jednak ciągle czujemy niedosyt. Ach, jak Pan Bóg zacznie człowieka ciekawić, to ten może odkrywać Jego tajemnice, ciągle na nowo i ciągle człowiekowi mało.
Dzisiaj dzień lekkiego odpoczynku, chociaż staraliśmy się też trochę pochodzić, tak, żeby jutro nie mieć efektu pierwszego dnia marszu, choć chyba każde z nas ma odczucie podobne do okładania kijami po nogach.
Pobudza się też nasza wrażliwość. Np. Marta twierdzi że śmierdzi jej śpiwór, pozostali tak nie twierdzą (co nie oznacza, że im nie śmierdzą spiwory), ale z subiektywnymi odczuciami się nie dyskutuje. Słabną też nasze instynkty. Np Marcin dzisiaj bez pytania zgniótł należącą do Marty półlitrową plastikową butelkę po wodzie. Ewidentnie naraził się na utratę życia, ale opamiętał się kupując żonie nową wodę. Nie była to prawda Kropla Beskidu, ale zawsze warto otwierać się na nowe ;)
Jedzenie było dzisiaj dobre. W porównaniu do tego co zdarzało się nam jeść, można je określić na 4+ jednak nie było ono w wystarczającej ilości więc tradycyjnie ukradkiem chowaliśmy bułki do plecaków.
Dzisiejsze wino (tak wino jest prawie codziennie) wybierała Justyna. I to potwierdza, że kobiecie się takich funkcji nie daje(choć akurat w tym przypadku ona sama się do tego wyrwała), gdyż popatrzyła na butelkę, stwierdziła że ładna i wzięła właśnie to wino... Rzeczywistość jednak pokazała, że to co ładne niekoniecznie musi być dobre... Grzesiek więc miesza wino z colą.
Teraz powoli szykujemy się do kolacji. Dziś zapiekanki z serem i z szynką :)  a wczesniej po burżujsku of corse zrobiliśmy sobie w albergue pranie. i suszenie! :D



Justyna podzieliła się z nami swoimi przemyśleniami nt. dzisiejszej Ewangelii. Poruszyło ją to, że Piotr jest wymieniony jako pierwszy i jako jedyny ma zmienione imię. Jeśli chcesz żeby Bóg powierzał Ci poważne zadania, musisz dać Mu się przemienić. A jeśli o zmianach mowa to Grześka chyba też to poruszyło bo z uporem maniaka zmieniał dzisiejszego patrona dnia - Brunona na Bonawenturę.
Pozdrawiamy ciepło (chociaż dzisiaj akurat nie było tu upału {22stopnie})




2 komentarze:

  1. Czyli wino musiało być tragiczne! Bo zazwyczaj miesza z whiskey:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiamy I jak kazdego dnia laczymy Sie z Wami Modlitwa. Uwazajcie na siebie.

    OdpowiedzUsuń