środa, 19 lipca 2017

Dzień 14 - Eliasz

Wczoraj był dzień odpoczynku, a dziś trzeba było wyruszyć w drogę. W nogach mamy ponad 30 km. Okazji do rezygnacji było bardzo dużo, ale nie poddaliśmy się, daliśmy radę i chociaż nie zdążyliśmy na nocleg w planowanym albergue, ale mamy gdzie spać, choć nasze portfele mocno to odczuły.
Z rana szło się nam bardzo dobrze. Później było dobrze, później może być, a na końcu było już trudno i ciężko, jednak cieszymy się że tu jesteśmy.



Poranek był dobrym czasem do rozważania dzisiejszej Ewangelii, zastanowienia się nad swoim nawróceniem, ciągłym powrotami do Boga i ciągłymi obietnicami pod tytułem "już więcej tego nie zrobie"
Generalnie mimo dużej ilości czasu, okazuje się, że nie jesteśmy w stanie wchłonąć tego, co Bóg do nas mowi, chodzi tu o czytania, brewiarz, różaniec. Chociaż przez dłuższy czas idziemy w ciszy, to jednak "zejście w głąb siebie" jest trudne i wymagające i naprawdę można uciec we wszystko np. ładne widoki.
Justynę poruszyło (już nie pierwszy raz) czytanie z brewiarzowej godziny czytań. Historia o Eliaszu jest jej bliska. Eliasz też uciekał, ale Bóg wyszedl na przeciw jego ucieczce. Eliasz mógł do Boga wyjść, ale mógł też siedzieć w jaskini, do której się schował... Bóg wychodzi nam na spotkanie, pomimo tego, że często uciekamy, z roznych powodów(strach,wstyd, niewiara)ale to od nas zależy czy wyjdziemy na spotkanie z Bogiem, czy nie.


Wieczorem mieliśmy niespodziankę. Udało się nam znaleźć kościół i był otwarty! Weszliśmy do środka i mogliśmy się pomodlić przy Panu Jezusie.

Dzisiejsze jedzenie było bardzo dobre. Zostaliśmy bardzo dobrze potraktowani, a kelner bardzo przejmował się tym, czy posiłek nam smakuje, na koniec mieliśmy kolejną niespodziankę,dającą wiele radości i pozostawiającą po sobie przyjemne uczucie ciepła.



1 komentarz: