wtorek, 25 lipca 2017

Dzień 21 - świętujemy!

Spalismy ten nocy z panem, ktory mówił po angielsku z fantastycznym akcentem, mial k 60 lat i wyprobował większość alkoholi z oobliskiego baru. Ponadto mial bardzo oryginalny tatuaż.


Tak, tak to caminowa strzalka wskazujaca kierunek gdzie isc. A to znaczy, ze mamy doczynienia z caminowym swirem - oczywiscie w pozytywny znaczeniu. Poki co az tak camino nam nie zawrocilo w glowie, cobysmy lecieli do tatuazysty, ale jak juz wczesniej pisalismy uroki camino - czyli trudy i radosic, (si si trudy to tutaj tez uroki) dotykaja nas tak silnie, że jeszcze będac na tym camino przechodzą nam przez glowy mysli o kolejnym... 

Dzis nasze pielgrzymie, caminowe swieto. Świętego Jakuba Apostola. 




Widzielismy go tu w Hiszpanii juz w wielu odslonach. Kilkoma z nich dzielimy sie powyżej.

Zastanawiamy sie dzis nad postacią sw Jakuba Apostola, nazwanego przez Jezusa 'synem gromu' - a to Ci temperament, pierwszego męczennika, tego, ktoremu matka chciala zalatwic stolek. Jednoczesnie tego, ktory byl przez Jezusa wyirozniony. To w jego obecnosci Jezus przemienil sie na Gorze Tabor ale i pokazal swoje wielkie cierpienie w Ogrojcu... 
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje, ze Jakub chcial byc bardzo blisko Jezusa. Chcial pic z Nim z tego samego kielicha. Pewnie nie wiedzial wtedy, ze wiąże sie to z dzieleniem Jego cierpienia... 

W miasteczku w ktorym dzis spimy jest Zgromadzenie Cystersow wraz z piekna swiatynia. 


Na jego terenie znajduje sie rzeźba, pomnik czy cos na ten styl. Ogolnie jest to krzyz. Na nim jak to na dobrze znanym nam krzyzu jest Jezus. Ale to nie wszystko. Z jego drugiej strony jest miejsce dla Maryii... Miejsce dla Matki, dla drugiego człowieka, rownie dobrze dla mnie... 
Życie z Bogiem nie jest sielanka ani wiecznym worshipem... Życie z Nim to też trud i cierpienie. Pytanie czy chce to przyjać? Nie ma zmartwychwstania bez umierania..  Jakub, zajal miejsce po drugiej stronie tego krzyża. A ja...?




Dzisiejszy dzień zaczęliśmy rano z lekkim niepokojem. Raz, że Marta jechała taksówka więc się o nią martwiliśmy, dwa - martwiliśmy się też o siebie bo przed nami był ciężki odcinek z dużym przewyższeniem. Z niepokojem spogladalismy na wiatraki na szczycie góry i wiedzieliśmy, że będziemy przechodzić obok nich. Szliśmy więc krok za krokiem, cały czas pod górę i wyczekujac momentu ostrego podejscia, jakież było nasze zdziwienie kiedy obeszliśmy górę a wiatraki zostały za nami. Okazało się, że szlak został kilka lat temu zmieniony (być może właśnie ze względu na poziom trudności) i teraz idzie się ciągle pod górę, ale jest to rozłożone na dłuższą trasę, przez co podejście jest łagodniejsze. 









Poranek był bogaty w chłód, wielokolorowe niebo oraz ciekawe oznakowanie szlaku przypominające prowizoryczny grób. 
Odcinek przeszliśmy dość konkretnym tempem. 



Justyna jakiś czas temu odkryła, że Bóg dał jej grające serce. Kiedy zakłada słuchawki i puszcza worshipowa muzykę, nabiera znacznie szybszego tempa i czas jakby staje w miejscu. Ostatnio była świecie przekonana, że szła 10 minut, a tak naprawdę przeszła dobre 3 km. Dzisiaj ze smutkiem stwierdziła, że zepsuła się jedna słuchawka i ciężko się słucha muzyki jednym uchem, ale i tak czas uwielbienia muzyką był. 
Marcin był w ciągłej łączności ze swoją żoną, dzięki czemu mogliśmy składać zamówienia, co chcemy na obiad :-) 
Grzesiek dzielnie szedł i mamy wrażenie, że nic go nie złamie, ale narzeka na ból w klatce piersiowej, co jest trochę niepokojące. Mamy jednak nadzieję, że to po prostu zmęczenie organizmu i odpoczynek pomoże. 
Marta czuje się już lepiej, choc nadal jest pociągająca. 
Takie caminowe życie. 

Słuchajcie... pogryzły nas pluskwy (chyba) jedyne słowo jakie przychodzi nam w tym momencie do głowy to słowo "SWĘDZI"

Dzien zakonczylismy Kompleta u Cystersow... ❤



1 komentarz:

  1. 😄❤️☀️🌻 Troche Sie usmialam ale tez Sie zmartwilam. Zebyscie Sie nie rozchorowali kochani. Dobranoc I odpoczywajcie ile Sie da I Kiedy sie da.

    OdpowiedzUsuń